Domowe sposoby na blizny to proste triki, które możesz zrobić samodzielnie w domu by rozjaśnić bliznę to oprzeniu, trądziku, chorobie... Takie domowe sposoby nie sprawią, że blizna zniknie, ale na pewno będzie jaśniejsza i mnie widoczna.
Ten przepis znalazłam na stronie: https://styletips101.com
Wypróbowałam i potwierdzam - ta 4-składnikowa pasta może pomóc rozjaśnić bliznękażdego rodzaju. A co pomoże ją zaleczyć? Moim zdaniem kolagen. Ja robiłam to tak:
myłam skórę
nakładałam pastę na skórę
robiłam masaż tą pastą
potem zostawiałam ją jeszcze na kilka minut, aby mogła zadziałać
zmywałam wacikiem pastę
Po kilkunastu minutach przerwy nakładałam kolagen silver. Kolagen silver stosuję od dawna, na różne dolegliwości skórne, że tak powiem. Ba blizny i bliznowce, rozstępy i zmarszczki. Na mnie działa super. Uwielbiam jego galaretkowatą konsystencję, która nałożona na skórę super ją ściąga, normalnie czuć jak działa na skórę!
Ale dobra, teraz przejdźmy do konkretów. Podaję przepis na pastę na blizny.
Domowe sposoby na blizny - pasta 4-składnikowa
Wymieszaj w równych proporcjach:
miód
świeżo wyciśnięty sok z cytryny
mieloną gałkę muszkatołową
sproszkowany cynamon
Wszystkie składniki ja mieszam po łyżeczce. Łyżeczka miodu, łyżeczka cynamonu itd. Taka pasta wystarcza mi na jedną średnią bliznę. Jeśli pasty zostanie więcej wkładam ją do lodówki i wykorzystuję następnego dnia.
Czytałam ostatnio na kliku stronach o occie chrzanowym, który ponoć bardzo dobrze się sprawdza na tego typu blizny. Czy próbowałam? Szczerze powiem, że jeszcze nie, ale mój ocet chrzanowy już się "robi" i gdy będzie gotowy zastosuję go na swoje blizny.
Ocet chrzanowy na blizny po trądziku
Przepisów jest kilka, jak poszukacie dobrze w internecie to się przekonacie :)
Niektórzy piszą, że trzeba obrać korzeń chrzanu i zetrzeć na tarce po czym zalać octem. Inni, że wystarczy chrzan pokroić na plastry.
Ja to robię tak: obieram korzeń chrzanu, potem siekam chrzan na drobne kawałeczki (nie lubię ścierania na tarce, bo strasznie drażni mi oczy!), przekładam do słoika, zalewam octem i odstawiam na 10 dni. Mój pierwszy słoik stoi już 4 dni. Gdy minie te 10 dni, odcedzę ten specyfik i będę przecierać twarz powstałą miksturą.
W internecie podają, że takie przemywanie twarzy tym octem chrzanowym dwa razy dziennie po tygodniu już daje efekty. Jestem tego bardzo ciekawa, bo stosowałam już różne specyfiki i żaden tak szybko nie działał. Nawet kolagendawał efekty dopiero po miesiącu, a jest ponoć najlepszy na blizny i wcale nie jest tani!
Cóż - zobaczymy! :)
Dam znać jeśli faktycznie będą jakieś spektakularne efekty.
Powiedzcie co o takim occie myślicie? Stosowaliście?
Dziś chciałam wam podać trzy domowe sposoby na blizny. Jak wiecie walczę w tym temacie już dość długo, z różnym skutkiem... Z moich obserwacji wynika, że na każdego działa co innego. Na jednych będzie najlepiej działał kolagen, inni usuną bliznykwasem glikolowym, jeszcze inni masując się olejkami.
Kochani! Nie ma co się ograniczać do jednej metody! Przecież każdy z nas na inną skórę i inną zdolność do regeneracji. Nie chciałabym, by ktoś mi zarzucił, że polecam tylko drogie sposoby na blizny dlatego dziś będzie coś dla tych co nie chcą wydawać dużo kasy na przykład na kolagen (który nota bene jak na razie jest numerem jeden wg mnie jeśli chodzi o usuwanie świeżych blizn i wybielanie starych).
Dziś trzy domowe sposoby na blizny, o których wyczytałam ostatnio na TEJ stronie. Polecam przeczytać cały artykuł jeśli ktoś zna na tyle angielski, by sobie to przetłumaczyć, pozostałym wytłumaczę ja :)
Trzy domowe sposoby na blizny
1. Okłady z geranium
Wiecie co to jest geranium? Geranium to taki kwiatek doniczkowy (nawet mam go w domu, ale hoduję go w zupełnie innym celu), który ma niesamowicie silny zapach. Zapach ten zawdzięcza olejkom eterycznym, które doskonale działają szczególnie w okresie przeziębienia i grypy. Gdy macie katar lub zapchany nos, gdy wam się zaczyna przeziębienie wystarczy zerwać listek geranium i wąchać, wąchać, wąchać! Na mnie działa rewelacyjnie! Początki kataru znikają niemal od razu i bardzo szybko udrożnia się nos. Zresztą o geranium przeczytacie więcej na blogu Niezłe Ziółko, ja się w tym temacie nie będę rozwodzić.
Geranium na blizny ma działać wybielająco i naprawczo. Listek geranium kroimy na drobne kawałki, by puścił sok i tym właśnie sokiem smarujemy bliznę. Możemy też robić okłady z geranium na blizny. Ile czasu trze czekać na efekty? Nie wiem, ale przypuszczam, że jak w to zwykle w takich domowych sposobach bywa dość długo - także bądźcie cierpliwi.
Miód Manuka ma bardzo dużą zawartość witaminy C, właściwości przeciwbakteryje, przyspiesza regenerację tkanek i zmniejsza stany zapalne. Warto miód manuka także jeść, nie usunie to coprawda blizn, ale na pewno wzmocni waszą odporność! :)
3. Wcierka z gotu koli
"Gotu kola czyli wąkrota azjatycka znana jest od tysiącleci i powszechnie stosowana w medycynie ajurwedyjskiej (Indie) oraz w tradycyjnej medycynie chińskiej. Coraz powszechniejsza również w Europie. Można ją stosować wewnętrznie i zewnętrznie (do okładów, nacierań).
Wąkrotka azjatycka posiada wiele cennych właściwości. Ma działanie bakterio- i grzybobójcze oraz antywirusowe i przeciwzapalne. Przyspiesza regenerację tkanek i zwiększa ogólną odporność organizmu. Z tego względu powinna być stosowana pomocniczo w zwalczaniu chorób zakaźnych i nowotworowych.
Wąkrotka zawiera cenną substancję, zwaną "witaminą X", która jest uważana za stymulant długowieczności. Wąkrotka regeneruje tkanki mózgu i układ nerwowy, opóźnia i nawet cofa starzenie się komórek nerwowych, poprawiając pamięć i koncentrację.
Wąkrotka działa uspokajająco i antystresowo, zmniejsza nadciśnienie." [Źródło].
To piszą o wąkrocie, a wcierka powinna być regularnie wykonywana, najlepiej kilka razy dziennie. Można sobie kupić gotu kolę w kapsułkach, w formie płynnej nalewki albo tu wersja dla leniwych - kupić sobie już gotowy zabieg z gotu kolą (centella) i robić sobie okłady jak w SPA! ;) Czyli smarujemy bliznę, owijamy folią i czekamy na efekty. Dla zrobienia wam ochoty do takiego zabiegu powiem tylko jeszcze, że ja sobie takie okłady z gotu coli robię na rozstępy i cellulit i jestem bardzo zadowolona, bo skóra po zabiegu jest cudowna! ;)
Przeczytałam ostatnio na stronie Gurbackiej (http://gurbacka.pl) o maseczce z olejem kokosowym, która usuwa blizny, przebarwienia, rozstępy.
Pomyślałam sobie, że podam wam dzisiaj ten przepis bo warto!
Maska nie kosztuje dużo (tyle że trzeba mieć w domu olej kokosowy, ja zawsze mam bo codziennie używam), można ją zrobić samodzielnie w domu i jest bardzo fajna.
Dwa razy już ją robiłam i jestem zadowolona, bo skóra po niej jest miła w dotyku, nawilżona, zdaje się, że odżywiona i to mi bardzo odpowiada. Czy taka maska jest w stanie usuwać powstałe już blizny?
Powiem wam, że nie sądzę, że u każdego jest to możliwe, ale u niektórych myślę, że nie będzie to cudem jeśli po kilku zastosowaniach blizny znikną.
Wszystko zależy od kilku czynników.
Po pierwsze od wieku - jak wiadomo im młodszy człowiek tym więcej kolagenu produkuje skóra i tym lepiej goją się rany, znikają blizny.
Po drugie - bardzo ważne jest też jaką mamy skórę, niektórzy mają skórą, która goi się błyskawicznie, jest dobrze odżywiona, nawilżona, wypielęgnowana. U takich osób blizny goją się szybko i nie zostaje po nich nawet ślad.
Po trzecie twoje blizny zależą też od diety i odpowiedniej pielęgnacji. Jeśli dobrze, zdrowo się odżywiasz, dostarczasz organizmowi odpowiednich witamin i minerałów skóra będzie lepiej reagować i szybciej się goić.
Co do kosmetyków to chyba sami wiecie - jeśli oszczędzacie na tym, nie oczekujcie super efektów. Ja już od dawna stosuję tylko sprawdzone kosmetyki, drogie - to fakt - ale jestem świadoma tego, że krem za 20 zł nie jest w stanie nic dobrego dać mojej skórze. Czasami warto zainwestować w coś z wyższej półki, bez konserwantów, barwników, SLS, bez uczuleń!
Polecam przyjrzeć się bliżej kolagenowi, jest niezastąpiony w pielęgnacji skóry każdego rodzaju. O tym jak kolagen potrafi poradzić sobie ze strupem, a potem z blizną po tym strupie pisałam już kiedyś, dla przypomnienia link TUTAJ.
Ale dobra, miało być o oleju kokosowym!
Oto przepis z w.w. strony.
Maseczka na blizny i rozstępy, pomaga też rozjaśnić skórę
1 łyżka oleju kokosowego
2 łyżeczki naturalnego miodu
1/2 łyżeczki soku z cytryny
1/4 łyżeczki kurkumy
Wszystkie składniki wystarczy ze sobą dokładnie wymieszać i nałożyć na twarz na 20 minut. Po tym czasie zdjąć maskę i przetrzeć twarz ręcznikiem. Mieszanka ma działać antybakteryjnie, antyseptycznie, przeciwzapalnie. Wszystkie składniki zostały tak dobrane, by delikatnie złuszczać naskórek ale go nie podrażniać.
Pani Gurbacka zapewnia, że jeśli będziemy stosować regularnie tą maskę mamy szansę na poprawę skóry, wybielenie blizn, a może nawet i pozbycie się ich.
A co w tej masce jest najważniejsze?
Moim zdaniem jest to olej kokosowy, to dzięki niemu nawilżymy i odżywimy skórę. Chociaż pozostałe składniki też nie są bez znaczenia, to jednak olej jest tutaj najważniejszy. Ja kupuje olej kokosowy w Sklepie Naturica. Lubię robić tam zakupy, bo wysyłają szybko, bo mają tanio, zresztą już się przyzwyczaiłam. Kiedyś kupowałam olej kokosowy w Biedronce, taki spożywczy i normalnie sobie na nim smażyłam, a jak trzeba było to używałam go na skórę. No i było fajnie... ale... kokosowy olej spożywczy to jednak trochę inna bajka. Dlatego jeśli na początek musicie sprawdzić olej kokosowy to kupcie sobie taki za 10 zeta w Biedrze, bardzo fajnie się na nim smaży, możecie też nim wysmarować sobie twarz, a nawet całe ciało. Jednak jeśli chcecie profesjonalnego olejukokosowego to już kupujcie w sklepach z kosmetykami :)
Chciałam wam dzisiaj powiedzieć o nowym, hmmm kosmetyku? W sumie nie wiem jak to nazwać, może bardziej specyfiku na blizny.
Przeczytałam o tym na stronie sklepu internetowego i niesamowicie mnie to zainteresowało. Ten specyfik nazywa się Eliksir dr. Słonia. Zresztą, poczytajcie sami:
CZYM JEST „Eliksir dr Słonia”?
Zwykłym na pozór pojemnikiem z lekko pieniącą się wodą, aplikowaną w aerozolu. Płyn ten zawiera jednak zastosowaną po raz pierwszy w dziejach ingrediencję srebra i tlenu w nie znanym dotąd chemii połączeniu. Nie będzie to kosmetyk codziennego użytku, ale będzie to produkt, który stanie w apteczce każdego domu. Właściwości bakteriobójcze srebra są znane i uznane. Kilkukrotne raptem pryśnięcie zawartością Eliksiru będzie hamować dosłownie w ciągu kilku godzin rozwój wielu, bardzo wielu stanów chorobowych skóry. Włącznie z takimi, na jakie nie ma skutecznych leków.
- zatrzymuje w zarodku procesy budowania się wrzodów, czyraków, egzem i mnóstwa innych patologicznych zmian skórnych, których przyczyną są bakterie
- zalecza, bądź leczy nawet tak trudne dolegliwości jak grzybice narządów płciowych
- przyspiesza niebywale procesy gojenia się ran, urazów, także pozabiegowych, blizn
- skutecznie znosi objawy wybranych chorób nieuleczalnych, np. niektórych odmian łuszczycy.
CO MÓWI O SWOIM ELIKSIRZE SAM DR KRZYSZTOF SŁOŃ?
„… W 2014 roku powróciłem do moich dawnych zainteresowań srebrem i jego cennymi własnościami bakterio- i grzybobójczymi (…) Jako chemik-pasjonat szukam sposobów, jak coś ulepszyć na tym świecie, najlepiej poprzez znalezienie innych, nowych koneksji chemicznych dla pierwiastków i związków (…)
Znany jest fakt, że większość katalitycznych reakcji utleniania prowadzi się w przemyśle chemicznym właśnie na katalizatorach srebrowych. Srebro ma niezwykłą zdolność absorbowania tlenu na swojej powierzchni. Przy dużym zagęszczeniu tlenu na powierzchni srebra, wszystkie reakcje utleniania zachodzą łatwo i wydajnie.
Jeśli srebro podzielić na małe cząstki, rzędu 5 nanometrów, otrzymujemy niewyobrażalnie dużą powierzchnię jego powłoki, na której chętnie absorbuje się tlen.
I tu zobaczyłem swoją rolę. Połączyłem te dwie substancje o wielkim potencjale, te dwa pierwiastki o zdolnościach bakterio-, grzybo- i wirusobójczych: tlen i rozdrobnione srebro, w jeden preparat o imponującej mocy. Jednakże nie w procesie utleniania, lecz wykorzystując fantastyczne zjawisko adsorpcji chemicznej zwane także chemisorpcją. Moja metoda zgłoszona została w tych dniach właśnie do ochrony patentowej, więc mogę już uchylić rąbka tajemnicy, który i tak osobom posiadającym wiedzę chemiczną prawdopodobnie nie zaimponuje.
W metodzie tej srebro jest adsorbentem, zaś tlen adsorbatem. Entalpię chemisorpcji w tej reakcji cechują znaczne różnice od wartości typowych dla adsorpcji tlenu na metalach. Także na srebrze. Nie jest to również proces egzotermiczny… Reszta, to aż do ogłoszenia decyzji Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej – tajemnica. (…)Rzecz cała już po jej wymyśleniu wydaje się bardzo prosta. Trzeba było jednak połączyć dwa dosyć odległe fakty – katalizę chemiczną i działanie bakteriobójcze samego srebra, aby otrzymać preparat wyjątkowo skuteczny, a przy tym całkowicie wolny od szkodliwych działań ubocznych. Cóż bowiem mogłoby w moim preparacie szkodzić, czy powodować jakiekolwiek skutki uboczne? Woda lub tlen? Nawet srebra jest w nim w istocie tyle co nic. Raptem 50 ppm.
Dodatkową zaletą Eliksiru jest imponująca szybkość działania. Bywa, że już po pierwszej aplikacji mamy rozwiązany problem skórny. Jakim cudem i kiedy w ogóle tak się może zdarzyć? Warunkiem zniszczenia szkodliwego drobnoustroju jest dotarcie srebra do wnętrza komórki. Wrzody otorbione np. pod dziąsłami zębów są dla srebra niedostępne. Tlen zaabsorbowany na powierzchni srebra, otwiera dostęp do wnętrza komórki drobnoustroju i tam wspólnie ze srebrem niszczy mitochondrium.
Eliksir ten badany był w pracowniach mikrobiologicznych. Ze względu na efektywność biobójczą nieporównywalną z innymi preparatami na bazie srebra, badania były powtarzane dwu- lub trzykrotnie z inicjatywy własnej osób, które badały substancję i nie mogły uwierzyć w tak dużą jej skuteczność.
Badania prowadzono w odniesieniu do pięciu rodzajów „popularnych” bakterii i dwóch rodzajów grzybów. We wszystkich przypadkach wyniki były identyczne, zniszczonych zostało 100% kolonii bakterii i grzybów. Szklane szalki, na których wyhodowano te bakterie były całkowicie wolne od mikroorganizmów /jest dokumentacja fotograficzna tego/ (…)” [Źródło: Sklep Naturica]
Wywiad z Dr. Słoniem na temat jego wynalazku:
Jak tego eliksiru się używa?
Sposób używania:
Łagodny i bezpieczny w stosowaniu. Produkt przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Polecany do pielęgnacji całego ciała i nie tylko..
Eliksir dedykowany wszędzie tam, gdzie jest jakiekolwiek ognisko bakteryjne do zniszczenia.
Wygodny do stosowania aerozol. Wyjątkowe, unikalne działanie pieniącej się wody.
Spryskać Eliksirem podrażnioną skórę i pozostawić do wyschnięcia. W razie potrzeby zabieg powtórzyć kilka razy na dzień.
Nie wiem jeszcze jak ten eliksir działa na blizny, ale wydaje mi się, że warto go wypróbować, szczególnie, że jak widać ma bardzo szerokie spektrum zastosowania.
Chciałam wam dzisiaj opowiedzieć moją historię o bliźniepo trądziku. Chciałabym by ta historia była dla was przestrogą ;)
Jakieś 2 miesiące temu wyskoczył mi na samym czubku nosa pryszcz. Wkurzyło mnie to niemiłosiernie, bo oczywiście pryszcz wyskoczył mi w najmniej oczekiwanym momencie tuż przed ważnym spotkaniem. Nie wiem w ogóle jak to możliwe żeby w moim wieku wyskakiwały pryszcze, okres dojrzewania mam już dawno za sobą, ale trudno, stało się. Na początku go ignorowałam. Pudrowałam jak tylko się dało, mocno nad sobą panowałam, żeby przypadkiem mnie nie skusiło, by go wycisnąć (takie historie dobrze znam i wiem jak się kończą). Pryszcz jednak był mocno upierdliwy. Najpierw był podskórną gulą, wiecie taką której ni to ruszyć, ni to wycisnąć, ni to zapudrować. Po tygodniu gula zaczęła rosnąć i czułam, że zbiera się w niej jakiś płyn. W końcu wywaliło mi kuźwa roga na samym czubku nosa jak nosorożcowi jakiemuś! I wtedy miarka się przebrała! Nerwy mi puściły i gdy tylko zobaczyłam biały czubek postanowiłam z tym skończyć. DOŚĆ! - pomyślałam. Wycisnę dziada, zdezynfekuje i będzie po krzyku.
Nie chcecie wiedzieć jakie uczucia towarzyszyły wyciskaniu :(
Ból niemiłosierny (w końcu pryszczpojawił się w bardzo delikatnym miejscu), zgrzytanie zębami, krew, pot i łzy. Ale udało się! Wycisnęłam dziada, przetarłam spirytusem i zadowolona poszłam spać. Tylko jedno nie dawało mi spokoju... powinien z tego pryszcza wyjść biały zaskórnik, albo chociaż jakaś ropka czy coś, a tu nic, polało się tylko trochę białego przezroczystego płynu i tyle.
Już myślałam, że historia na tym się zakończyła, ale okazało się, że to był dopiero początek.
Wstaję następnego dnia, patrzę w lustro i co widzę?
Czerwonego strupa. No nic, pomyślałam sobie, że kilka dni będę go smarować maścią witaminową i jakoś zejdzie...
DUPA!
Z każdym dniem było coraz gorzej. Strup ślimaczył się, to schodził, to robił się od nowa. I ani myślał znikać. Czego ja nie próbowałam... peelingi, masaże, natłuszczanie, nawet do kosmetyczki poszłam po radę. I wszystko DUPA! DUPA! DUPA!
Miałam na samym czubku nosa masakrę i tyle.
Już miałam się poddać. Już powoli zaczęłam się przyzwyczajać do myśli, że będę po prostu musiała nauczyć się żyć z takim nosem, gdy przypomniało mi się, że przecież jest jeszcze jeden sposób na usunięcie tego paskudztwa z nosa - kolagen!
Przecież to co mi się zrobiło na nosie, ta zaogniona rana to nic innego jak blizna!
A blizny zwalcza się najlepiej kolagenem :)
Jak pomyślałam tak zrobiłam. Zaczęłam smarować nos kolagenem. Oto krok po kroku etapy leczenia.
Po tygodniu stosowania. Blizna zaczęła się wyciszać, wygładzać. Jednak nadal był na niej widoczny strup.
Po dwóch tygodniach blizna ładnie się wygładziła, kolor zaczął przygasać -z różowego na lekko brązowy - niczym pieg.
Na tym etapie leczenie się zatrzymało. Nie byłam do końca zadowolona, myślałam, że blizna zniknie całkowicie, ale i tak nos wyglądał o niebo lepiej niż wcześniej. Nadal smarowałam skórę kolagenem ale nie widziałam mimo tego poprawy. Zresztą kolagen przestał się już tak dobrze wchłaniać. I wtedy na ratunek ruszyła moja kosmetyczka. Poszłam do niej zrobić pazurki i przy okazji opowiedziałam o swoim nosie i o tym jak pomógł mi kolagen. Nie ukrywała zdziwienia, a ja byłam dumna, że sobie tak dobrze poradziłam sama. Co poradziła mi moja kosmetyczka? Poradziła zrobić zabieg z kwasem migdałowym. Powiedziała, że powinnam dobrze teraz złuszczyć wierzchnią warstwę naskórka, by kolagen mógł lepiej się wchłaniać. Posłuchałam jej i trzy dni po zabiegu mój nos wyglądał tak jakby nigdy nic mu się nie stało:
Jaki morał z tej opowiastki? Moi drodzy, po pierwsze - NIGDY ale to przenigdy nie wyciskajcie krost! To ZAKAZANE! Żeby was nigdy rączki nie zaświerzbiły tak jak mnie, bo sobie narobicie tylko kłopotu. Ja już dzisiaj wiem, że nigdy nie ruszę już żadnej krosty, a jak mi się jakaś przydarzy to pójdę do kosmetyczki niech coś z tym zrobi. A po drugie - naprawdę warto mieć w domu kolagen. Kolagen pomoże wam w wielu przypadkach: - gdy przerwiecie ciągłość skóry i rana nie chce się goić - gdy zrobi nam się blizna - gdy chcecie wyrównać koloryt skóry - gdy chcecie się pozbyć rozstępów - gdy macie trądzik i skóra bardzo brzydko wygląda - gdy chcecie się pozbyć zmarszczek i cieni pod oczami Słyszałam nawet, że kolagen można stosować na rany pooperacyjne żeby się ładniej goiły. A oto mój wybawca:
Kolagen natywny pure, więcej info na jego temat tutaj -> SKLEP NATURICA.
Taki kolagen nie jest tani, ale za to bardzo wydajny. Ma pompeczkę z małą dziurką, dzięki czemu można dozować ilość kolagenu:
Już niewielka ilość wystarczy na aplikacje kolagenu na całą twarz. Powiem wam, że wręcz nie można go nakładać dużo, bo się skorupa zrobi i tylko się zmarnuje kolagen.
Ja wyciskam tyle i wystarcza mi to na całą twarz:
No nic. Będę kończyć. Trzymajcie się! I pamiętacie - nie wyciskać pryszczy! ;) Aha jeszcze wam powiem jedno. Ja kupuje ten kolagen w Sklepie Naturica LINK TUTAJ bo mają szybką przesyłkę i bonusy dla stałych klientów. Polecam wam zrobić tam zakupy i zapisać się na ich FP, rozdają tam bonusy i kody rabatowe, czasami kosmetyki - także naprawdę się opłaca :)